Szokujące spięcie poza kortem między Świątek a jej trenerem wywołuje falę krytyki — oto, co się wydarzyło
Świat tenisa został zaskoczony, gdy w mediach społecznościowych pojawiły się informacje o napiętej sytuacji między Igą Świątek a jej trenerem Tomaszem Wiktorowskim. Do zdarzenia miało dojść za kulisami jednego z ostatnich turniejów, tuż po zakończeniu emocjonującego meczu, który Świątek przegrała w nieoczekiwanych okolicznościach.
Według świadków, między zawodniczką a szkoleniowcem doszło do ostrej wymiany zdań poza kamerami. Choć nie ma oficjalnego nagrania całego zajścia, fragmenty rozmowy oraz zdjęcia z ich napiętą mową ciała wywołały lawinę komentarzy w sieci.
„Wyglądało na to, że coś naprawdę ich poróżniło. Iga była wyraźnie sfrustrowana, a trener próbował coś tłumaczyć — ale emocje wzięły górę,” napisał jeden z dziennikarzy obecnych na miejscu.
Fani szybko podzielili się na dwa obozy: jedni bronili Igi, twierdząc, że presja i oczekiwania są ogromne i każdy ma prawo do emocji; inni zaś zarzucali jej brak profesjonalizmu i szacunku wobec sztabu.
„Jest najlepsza na świecie, ale to nie znaczy, że może się tak zachowywać wobec ludzi, którzy ją wspierają,” skomentował jeden z fanów na Twitterze.
Zespół Świątek nie wydał oficjalnego oświadczenia, jednak bliskie źródła potwierdzają, że sytuacja była chwilowa i obie strony już ze sobą porozmawiały, próbując rozładować napięcie.
„To był trudny moment, oboje są tylko ludźmi. Po meczu pełnym emocji takie rzeczy mogą się zdarzyć. Ważne, że potrafili potem wrócić do rozmowy i wyciągnąć wnioski,” powiedziała osoba z otoczenia zawodniczki.
Świątek, która słynie z perfekcjonizmu i silnego charakteru, zawsze podkreślała, jak ważna jest dla niej lojalność wobec zespołu. To zdarzenie pokazuje jednak, że nawet w najlepiej funkcjonujących relacjach może dojść do napięć — szczególnie pod presją oczekiwań na najwyższym poziomie.
Czy napięcie między Świątek a trenerem wpłynie na ich dalszą współpracę? Fani z niecierpliwością czekają na rozwój wydarzeń podczas kolejnych turniejów.
